Po pięciu latach pracy będzie można odkurzyć maturę i stanąć przed komisją weryfikującą na studia. To nie będzie typowy egzamin, lecz sprawdzenie, co przyniosły kursy, szkolenia, nawet wiedza tylko z książek.
Przepustką na studia może być ukończony kurs oraz odrobina doświadczenia. I oczywiście zdana matura. To w zasadzie trzy główne założenia jednego z najnowszych pomysłów resortu szkolnictwa wyższego składającego się na pakiet zmian, których celem jest lepsze przygotowanie absolwentów uczelni do rynku pracy. Tę konkretną koncepcję pomyślano jednak dla ludzi już aktywnych, studia mają ich wzmocnić.
Co zostało w głowie ze szkoleń
Chodzi o osoby dojrzałe, jak to określa resort szkolnictwa wyższego. Chce im ułatwić dostęp do studiów wyższych w ramach systemu uczenia się przez całe życie. To nie będą zmodyfikowane uniwersytety trzeciego wieku, lecz możliwość kształcenia na każdym etapie życia, aczkolwiek nie bezpośrednio po maturze. Pomysł przewidziano dla co najmniej 25-latków. Ten, kto zechce studiować w tym systemie, będzie musiał przejść weryfikację wiedzy uzyskanej poza szkolnictwem wyższym – zarówno w formach zorganizowanych instytucjonalnie, jak i w żaden sposób niezorganizowanych. Czyli może to być wiedza zdobyta na kursach, w pracy na szkoleniach, przez samodoskonalenie, zaangażowanie w działalność społeczną, wolontariat.
Efekty takiego uczenia się będą potwierdzane przez uczelnię, na której ktoś zechce studiować. Zasady przeprowadzania weryfikacji nie są znane. Wszystko w rękach uczelnianych senatów, które projekt zobowiązuje do opracowania procedur. Resort zapowiada, że sprawdzenie efektów uczenia się powinno opierać się na kryteriach określonych w programie kształcenia dla konkretnego kierunku studiów. Mają liczyć się faktyczne umiejętności i kompetencje, a nie dokumenty, jak np. certyfikaty, świadectwa, dyplomy, zaświadczenia o wolontariacie, a sama weryfikacja będzie lustrzanym odbiciem tej, jakiej poddawani są studenci w trakcie studiów. Z tego systemu zostaną wyłączone niektóre kierunki, w tym przede wszystkim przygotowujące do wykonywania zawodów: lekarza, lekarza dentysty, farmaceuty, pielęgniarki, położnej, lekarza weterynarii i architekta.
Pełnoprawni studenci
Potwierdzanie efektów uczenia się będzie odpłatne. Płatna będzie także nauka. Szczegóły na razie nie są znane. Osoby pozytywnie zweryfikowane zostaną włączone w tok studiów funkcjonującej grupy studentów, jako pełnoprawni studenci. Ich ogólna liczba na danym kierunku studiów i poziomie kształcenia, nie będzie mogła przekroczyć 20 proc. ogólnej liczby studentów na tym kierunku. Ponadto nie przewiduje się dla nich odrębnych kursów, ani egzaminów eksternistycznych. Będą jednak mogli uczestniczyć w mniejszej liczbie zajęć, a tym samym skrócić czas studiów lub zmniejszyć ich intensywność.
Do uzyskania potwierdzenia efektów uczenia się i możliwości studiowania będą miały prawo osoby posiadające świadectwo dojrzałości i 5 lat doświadczenia zawodowego po maturze - w przypadku ubiegania się o podjęcie nauki na studiach pierwszego stopnia lub jednolitych magisterskich albo ubiegania się o tytuł zawodowy licencjata (inżyniera lub inny równorzędny). Mniej, bo trzy lata doświadczeń po ukończeniu studiów pierwszego stopnia będą wymagane w przypadku kandydowania na studia drugiego stopnia. Jeszcze krótsze, dwuletnie doświadczenie zawodowe wystarczy osobom posiadającym tytuł zawodowy magistra. Niestety, projektowana zmiana ustawy o szkolnictwie wyższym nie precyzuje, co oznacza w praktyce pojęcie doświadczenia zawodowego.
Kogo to zainteresuje
Resort zapowiada, że dzięki temu systemowi osoby pracujące będą mogły uzupełnić kwalifikacje i ukończyć studia w krótszym, indywidualnym trybie. Jerzy Bartnik, prezes Związku Rzemiosła Polskiego ocenia pomysł pozytywnie, uważa że to ważna zmiana wprowadzana do systemu kształcenia. Sceptyczniej odnosi się do niej Henryka Bochniarz, prezydent Konfederacji Lewiatan. W jej ocenie wykształcenie wyższe nie cieszy się już takim prestiżem, jak kilka czy kilkanaście lat temu.
- Na rynku pracy liczy się znacznie bardziej rzeczywiste doświadczenie zawodowe i posiadane umiejętności, a nie ich formalne potwierdzenie – twierdzi Henryka Bochniarz. I przypuszcza, że przez pierwszych kilka lat z nowego rozwiązania skorzystają nieliczni. Również z tego prostego powodu, że to nowość w polskim systemie edukacji.
Jacek Iwański
Na szarym końcu
Nowe rozwiązanie jest zbliżone do sposobów zdobywania wykształcenia i uzupełniania kwalifikacji w dorosłym wieku, przewidzianych w systemach kształcenia krajów o najwyższym poziomie aktywności zawodowej, np. skandynawskich. Według raportu 2010 Update of the European Inventory on Validation of Non-formal and InformalLearning, Polska znajduje się w grupie państw najmniej zaawansowanych we wdrażaniu systemów zaliczania kwalifikacji nieformalnych w procesie uczenia się przez całe życie.