Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce

Zamknij

Studia na własne ryzyko?

Data: 2013-07-24 00:00:00
Studia na własne ryzyko?

W Polsce, i nie tylko, nie będzie długotrwałych trafionych trendów zapotrzebowania na bardzo wiele zawodów. Problem z kierunkami studiów, które są kluczowe dla gospodarki jest taki, że trudno zgadnąć, jakie zmiany nas czekają w przyszłości. Pozostają więc studia na własne ryzyko? Nie do końca...

Prof. Barbara Kudrycka szykuje rewolucję. Minister nauki i szkolnictwa wyższego właśnie obwieściła, że szczegóły kolejnego etapu reformowania podległej jej sfery skierowała do konsultacji społecznych i uzgodnień resortowych - po niespełna dwóch miesiącach, gdy uzyskała przychylność rządu dla ogólnych założeń zmian w edukowaniu studentów. Profesor Kudrycka pokłada w tym projekcie ogromne nadzieje. Wierzy, że mury uczelni zaczną opuszczać absolwenci lepiej przygotowani do rynku pracy. Czy na pewno? 


Podział na dwa typy


Konsultowany obecnie projekt nowelizacji prawa o szkolnictwie wyższym nie daje wskazówek, jak kształcić przyszłych specjalistów, aby czuli się pewniej, pukając do drzwi pracodawców, a chlebodawcy przestali zarzucać młodym ludziom, że są oderwani od życia. Projekt nie zawiera takich szczegółów i trudno oczekiwać, aby je precyzował. To zadanie dla uczelni, autonomicznych w budowaniu programów nauczania.

Wizja jest następująca. Będzie podział na szkolnictwo zawodowe i akademickie. Projekt przewiduje dwa profile kształcenia. Jeden, tzw. praktyczny, zdefiniowany jako moduły zajęć służących w przeważającym stopniu zdobywaniu przez studenta umiejętności praktycznych, w których ponad połowa programu kształcenia ma obejmować zajęcia kształtujące kompetencje społeczne i umiejętności praktyczne, w tym uzyskiwane podczas warsztatów, prowadzonych przez osoby posiadające doświadczenie zawodowe zdobyte poza uczelnią. Podstawowa jednostka organizacyjna uczelni (np. wydział), prowadząca kształcenie na określonym kierunku studiów i poziomie kształcenia o profilu praktycznym zostanie zobowiązana do zaplanowania w programie edukacji co najmniej trzymiesięcznych praktyk zawodowych. Może ona organizować kształcenie przemiennie w formie zajęć dydaktycznych realizowanych w uczelni i praktyk u pracodawcy, uwzględniając realizację wszystkich efektów kształcenia przewidzianych w programie kształcenia dla tego kierunku, poziomu i profilu.

 

Praktyka obowiązkowa!


Na drugi profil kształcenia, ogólnoakademicki, mają składać się zajęcia powiązane z realizowanymi w uczelni badaniami naukowymi, służące w przeważającym stopniu zdobywaniu przez studenta pogłębionej wiedzy.Dalsza, obszerna część projektu, odnosi się do procedur tworzenia uczelni, uzyskiwania przez nie określonych uprawnień i ich utraty, czy przyznawania stypendiów studentom (tu także będą zmiany). Wątek zdobywania praktycznych kompetencji na etapie studiowania sprowadza się w zasadzie do sformułowania wspomnianych wymagań. Obecnie  praktyki są nieobowiązkowe. - Co prawda, większość uczelni prowadzi je na profilu praktycznym, ale z reguły trwają one jeden lub dwa miesiące – podkreślono w uzasadnieniu do projektu zmian.

 

Zabójcza teoria


Dziś szkołom wyższym stawia się często zarzut, że ich nauczanie to teoretyzowanie. - Młodzi stażyści świetnie znają terminologię, ale nie potrafią zastosować zdobytej wiedzy.  Na pytanie, co zrobiliby w danej sytuacji zawodowej, jak wykorzystaliby swoje wykształcenie, aby uzyskać praktyczną korzyść, zapada często cisza – mówi Dominika Staniewicz, wiceprezes Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia (SAZ), współwłaścicielka firmy doradczej i rekrutacyjnej Adore HR. Nawet studia licencjackie, które jako etap kształcenia teoretyczno-praktycznego miał w założeniach uczyć właśnie zawodu, nie spełniają pokładanych w nich nadziei. - Kadra uczelni to naukowcy, nie praktycy. W USA doktoranci mają świadomość, że ich praca musi służyć biznesowi i cały czas aktualizują swoją wiedzę, także pod tym kątem. U nas, niestety, nawet wykładana teoria bywa archaiczna. Brakuje też wyobraźni przy tworzeniu kierunków nauczania. Pomyłką jest kształcenie menedżerów na podstawowym etapie szkolnictwa wyższego. To powinna być specjalność studiów podyplomowych. Tytuł magistra, bez żadnego doświadczenia w realnym życiu zawodowym nie wystarczy, by dobrze zarządzać firmą. Na takie stanowisko trzeba zapracować – wylicza minusy obecnego systemu wiceprezes SAZ. Przyznaje co prawda, że część studentów ma już możliwość prowadzenia przedsiębiorstwa fikcyjnie, uczenia się na błędach decyzji podejmowanych wirtualnie, ale takie projekty to wciąż rzadkość.  

W jej ocenie, najlepiej w tym kontekście wypadają kierunki, na których student staje się laborantem, doświadcza tego, co usłyszał i przeczytał. Taką konkretną wiedzę, w tym badawczą, daje np. biotechnologia. Co ważne, poziom wykształcenia na tego rodzaju studiach jest wysoki. Ich absolwenci odnoszą sukcesy. - Nasza weterynaria plasuje się na piątym miejscu na świecie – wskazuje Dominika Staniewicz.


 Nauka na zamówienie


Pod potrzeby rynku pracy, czy raczej gospodarki, realizowany jest od kilku lat program kierunków zamawianych, zainicjowany w 2008 r. Jego cel to zwiększenie liczby studentów na kierunkach matematycznych, technicznych i przyrodniczych, uznanych jako strategiczne dla rozwoju gospodarczego. Wytypowano specjalności, na które szczególne zapotrzebowanie miało pojawić się za pięć do piętnastu lat. Na dofinansowanie kształcenia w tym systemie przeznaczono łącznie 1,2 mld zł. Na liście 14 kierunków zamawianych znalazła się np. informatyka, automatyka i robotyka, biotechnologia, mechatronika, ochrona środowiska, wzornictwo. Realizuje je 86 uczelni. W 2013 r. nabór prowadzi 11 szkół.

Program zakłada wiele zachęt, zarówno dla studentów, jak i uczelni. Te ostatnie otrzymują dotacje, m.in. na uatrakcyjnienie kształcenia – organizowanie kursów wyrównawczych z matematyki i fizyki, nauki języka angielskiego, obozów naukowych, zajęć z wybitnymi specjalistami, kursów dających dodatkowe kwalifikacje i uprawnienia zawodowe. Organizowane są też wyjazdy studyjne do przedsiębiorstw oferujących zatrudnienie absolwentów. Najlepszych studentów nagradza się stypendiami w wysokości 1000 zł miesięcznie. Ponadto szkoły finansują ich udział w konferencjach naukowo-technicznych.

Na program do 2013 r. przewidziano ponad 1 mld zł. Resort podaje, że dokładna wartość zawartych do tej pory umów z uczelniami wyniosła 1 136 395 941 zł. Stypendia w łącznej kwocie 204,2 mln zł wypłacono 25507 studentom. Warto było?

 

Wskaźniki nie powalają


- Na pewno plusem tego programu jest, że studentów uczą praktycy – podkreśla wiceprezes SAZ. Lecz od razu dodaje: ale to nie oznacza gwarancji zatrudnienia

.Oto dane, którymi ministerstwo nauki podsumowuje dotychczasowe osiągnięcia projektu. Program ruszył w 2008 r., więc na razie na rynek pracy trafiła niewielka grupa pierwszych absolwentów. Zatrudnienie znalazło 82 proc. z nich. Dużo? I uwaga, wskaźnik zatrudnienia po  pozostałych kierunkach studiów utrzymuje się na średnim poziomie 75,4 proc.Na razie nikt nie przeprowadził kompleksowych badań, które wyjaśniłyby przyczynę tak niewielkiej różnicy obu tych wskaźników. Mówi się, że część studentów wybrała studia zamawiane tylko dla stypendiów. Oraz że lista specjalności okazała się daleka od rzeczywistych potrzeb gospodarki – bo przecież rynek jest dynamiczny. 

 

Wiedza to tylko(!?) wiedza


Krótka jeszcze historia specjalności zamawianych pokazuje póki co, że ich absolwenci na rynku pracy dzielą taki sam los, jak rzesze słuchaczy pozostałych, zwykłych (nazwijmy je umownie) kierunków studiów.

Żeby nie być gołosłownym. Według wyników raportu badań „Bilans Kapitału Ludzkiego w Polsce” (BKL), prowadzonych przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości i Uniwersytet Jagielloński, najgorzej mają studenci ochrony środowiska czy inżynierii środowiska. Po tych kierunkach pracy nie znajduje 8,9 proc. i 9,3 proc. absolwentów. Lepiej się wiedzie po prawie (6,5 proc. bezrobotnych), ekonomii (6,8 proc.), a także zarządzaniu i marketingu (7,7 proc.).

W tym samym raporcie podkreślono jednak, że absolwenci studiów „strategicznych” mają ogólnie lepszą sytuację rynkową, dotyczy to takich kierunków jak matematyka, fizyka. A wszędzie znaczenie ma także stopień ukończonych studiów. Największe szanse rynkowe daje tytuł magistra inżyniera (stopa zatrudnienia – 85,3 proc.), magistra (80,7 proc.), inżyniera (76,5 proc.), a zdecydowanie mniejsze dyplom licencjata (63,8 proc.).


Socjalizacja rodzi się w bólach


Według wspomnianego raportu, pracodawców niepokoi deficyt tzw. kompetencji zawodowych, który wciąż pozostaje wyzwaniem dla instytucji edukacyjnych. Uczelnie nie kształcą tego w absolwentach, jak też umiejętności np. organizowania swojej pracy. Już wiemy, że mają się tym zajmować, projektowana nowelizacja stawia takie zadanie przed szkołami wyższymi. Jest tam wszak mowa – przypomnijmy - że część programu nauczania na studiach o profilu praktycznym ma służyć kształtowaniu kompetencji społecznych. W jaki sposób? To już musi obmyślić szkoła.

- Absolwentom brakuje tzw. miękkich kompetencji, umiejętności pracy w zespole, w organizacji, komunikatywności, samodzielności – wylicza wiceprezes SAZ.

 

Ból głowy dla profesorów


Aby wykształcić dobra kadrę szkoły mają uzyskać wsparcie pracodawców. Projekt zakłada, że zwiększy się ich liczba w składzie konwentu publicznych uczelni zawodowych. Powinno ich być co najmniej pięciu. Ponadto do tego ciała będą mogli wejść przedstawiciele organizacji pracodawców, organizacji samorządu gospodarczego i instytucji finansowych.

Minister chciałaby, aby projektowana nowela weszła w życie 1 stycznia 2014 r. Jak wielokrotnie podkreśla, upatruje w niej zwiększenie szans absolwentów na rynku pracy, a dla szkół wyższych możliwość stworzenia atrakcyjnej oferty kształcenia, także tych studentów, którzy wiążą swoją przyszłość z karierą naukową.

Resort nauki prognozuje, że silniejsze włączenie się pracodawców w proces kształcenia ułatwi im znalezienie przyszłych pracowników już na etapie studiów. Wskazuje, że możliwość prowadzenia przemiennej nauki w formie zajęć dydaktycznych na uczelni i praktyk odbywanych u pracodawcy znakomicie sprawdza się w Niemczech, w kraju o jednej z najniższych w Europie stóp bezrobocia wśród absolwentów szkół wyższych, bo pozwala im na płynne przejście między studiami a pracą zawodową. Na podstawie doświadczeń, np. Dualnej Szkoły Wyższej Badenii-Wirtembergii widać, że nawet 80 proc. absolwentów tego typu programów  kontynuuje zatrudnienie po studiach w firmie, w której odbywali praktyczną część kształcenia. Jednak, czy powinniśmy przywoływać akurat przykład niemiecki, gdzie panują zupełnie inne realia…

 

Co naprawdę rządzi rynkiem?


Ponieważ mowa o projekcie, którego owoce daleko przed nami, na związane z nim prognozy można powiedzieć tylko: czas pokaże. Jeszcze przyjdzie pora na huraoptymizm, o ile w ogóle będzie ku temu powód.  W przywoływanym raporcie BKL znalazła się taka oto, znamienna refleksja, dotycząca sytuacji na rynkach pracy Europy i Polski w związku z kryzysem.

„Od 2009 r. daje się odczuć stały wzrost bezrobocia – nie jest on jeszcze tak dramatyczny, jak w Hiszpanii czy Grecji, jednak nie pozostaje bez wpływu na zachowania pracodawców i osób poszukujących pracy. Ci pierwsi z dużą ostrożnością podchodzą do kwestii wzrostu zatrudnienia – zwykle utrzymują jego dotychczasowy poziom lub dokonują redukcji, a młodzi absolwenci wchodzący na rynek pracy doświadczają dużych trudności w znalezieniu pracy”.

Kryzysy były, są i będą. Obecny, o którym wspomina raport, jak wszystkie inne przekładają się na rynek pracy w jeden sposób – etatów nie ma dla wszystkich, bo nikt ich nie sieje bez opamiętania, nawet w czasach prosperity.

 

Prognozy z fusów od kawy


- Kształcenie zgodnie z potrzebami rynku pracy to utopia, kolejne hasło „wytrych”. Można tak kształcić, jeśli rynek pracy jest stabilny i przewidywalny (nawet w najbliższych 2-3 latach), a nasz jest mocno nieprzewidywalny. Jeszcze nie tak dawno wieszczono, że w Polsce jest i będzie boom budowlany, dlatego trzeba intensyfikować kształcenie w tym kierunku. Nie minęło więcej niż 1,5 roku i kształcimy na studiach wyższych w tym właśnie kierunku (absolwenci dopiero za parę lat!), a specjaliści już chłodno mówią: jaki boom? Zapaść dla wielu firm, a dla jeszcze innych zwijanie interesu – ocenia Marek Ziemba, socjolog. W jego opinii, w Polsce, i nie tylko, nie będzie długotrwałych trendów zapotrzebowania na bardzo wiele zawodów. Problem z kierunkami studiów kluczowymi dla gospodarki wiąże się po prostu z jej przewidywalnością.

- W Polsce nie ma spójnego pomysłu na to, kim my mamy być pod względem gospodarczym, w jakim kierunku zmierzamy? Wydaje mi się, że czasy mamy i będziemy mieli coraz bardzo turbulentne. Do tego dochodzą procesy demograficzne, bardzo niekorzystne dla Polski. Martwimy się o małą liczbę inżynierów, a nie martwimy o to, kto zajmie się starzejącym się społeczeństwem. Też ci inżynierowie? – pyta socjolog, zastanawiając się jednocześnie nad źródłami dyskusji o zbędności nauk humanistycznych. Mówi, że to opinie z intuicji, z wiedzy „z drugiej ręki”, a pogląd o kształceniu zbyt wielu humanistów, socjologów czy pedagogów, wynika z tego, że niekiedy mają oni faktycznie problem ze znalezieniem pracy w zawodzie, ale nie z pracą w ogóle.

- Brak pracy dla tych specjalistów nie jest dobrym wskaźnikiem ich nadmiaru na rynku pacy. Jeśli zakład przemysłowy produkuje maszyny, na które jest słaby popyt, to czy udziela sobie wytłumaczenia typu: za dużo ich produkujemy?  Raczej się zastanawia, dlaczego tak mało sprzedaje. Może są słabej jakości? Czy podobne pytania dotyczą braku popytu na niektóre zawody? Dlaczego nie mówi się, że kształcimy za dużo inżynierów? Wszyscy mają zatrudnienie? A może teraz jest modnie narzekać na humanistów? Nikt do tej pory nie analizował, dlaczego mimo wszystko wielu z nich znajduje pracę, niekoniecznie w swoim zawodzie, ani dlaczego niektórzy inżynierowie jej nie znajdują w swoim zawodzie? – mówi Marek Ziemba.


Pracuje gdzie popadnie…


W jego ocenie, nikt uczciwy nie zabierze głosu, by obiektywnie stwierdzić, co należy studiować, aby mieć pracę. Nie ma w Polsce kierunku studiów, który gwarantowałby ją automatycznie po skończeniu studiów.

- Paradoks polega na tym, że w naszym kraju byli, są, będą ludzie, którzy nie ukończyli formalnie kierunku studiów i znakomicie nie tylko realizują się w swojej profesji, ale zarabiają pieniądze. Wiesław Ochman to śpiewak operowy z dyplom ma inżyniera-ceramika w AGH w Krakowie. Monika Olejnik - dziennikarka po zootechnice w SGGW w Warszawie, Jacek Cygan - autor tekstów piosenek, absolwent Wydziału Cybernetyki WAT - wylicza socjolog, przywołując też cytat z książki Jana Szczepańskiego „Socjologiczne zagadnienia wyższego wykształcenia”, powstałej 50 lat temu.

- „Poważny odsetek (od 8  do 35 proc.) absolwentów uniwersytetu pracował niezgodnie z kierunkiem wykształcenia, poważny odsetek wykonywał prace, do których wyższe wykształcenie nie było potrzebne". Po pół wieku mamy te same problemy. Skoro wciąż są, to albo nie potrafimy ich rozwiązać, albo są one nierozwiązywalne i trzeba się z tym pogodzić. Wydaje mi się, że współczesne trendy w studiowaniu kształtują mass media, opinia publiczna. Z pewnością są i tacy kandydaci na studia, którzy idą na takie a nie inne kierunki, bo mają wybór prosty: albo te „łatwe” albo w ogóle. Niezależnie od wybranej specjalności uważam, że na każdej można nauczyć się czegoś, co się w życiu przyda – komentuje dr Ziemba.

Prof. Elżbieta Kryńska, kierownik Zakładu Zatrudnienia i Rynku Pracy w Instytucie Pracy i Spraw Socjalnych, potwierdza, że badania zależności między kształceniem a rynkiem pracy czy gospodarką są rozproszone. Z całą mocą jednak i ona podkreśla, że nikt nie zagwarantuje pracy po ukończeniu studiów i tak jest na całym świecie. Uważa nawet, że nie ma konieczności budowania systemu edukacji wyłącznie pod kątem potrzeb określonych dziedzin z usilnym dążeniem zapewnienia młodym ludziom zatrudnienia.

- To by ograniczało możliwość dalszego rozwoju – tłumaczy. Problemy dostrzega raczej w świadomości młodzieży co do ich przyszłości. Szwankuje doradztwo zawodowe. Uczniowie wielu gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych nie mają kontaktu z doradcami. Potem zaskakuje ich brutalna rzeczywistość. 

 

Studia bez namysłu


- Nie ma przymusu kształcenia w szkole wyższej i na określonym kierunku, ale wybór w tych sprawach musi być świadomy – podkreśla prof. Elżbieta Kryńska. Młodzież powinna móc odpowiednio wcześniej poznać istniejące zawody, szczegóły związane z ich wykonywaniem, możliwości zatrudnienia oraz oferty uczelni.

- Młodzi ludzie wybierają studia czasami bez namysłu, bo to jest ucieczka przed bezrobociem (kiedyś jeszcze przed wojskiem), bo stypendium, bo to czas na przeczekanie... a potem się zobaczy. Młodzież podejmuje wiele decyzji emocjonalnie, co jest charakterystyczne dla tego wieku, a nie racjonalnie, przeprowadzając bilans zysków i strat – wyjaśnia dr Marek Ziemba i zastrzega, że nie ocenia on negatywnie takiego podejścia.

- Wręcz przeciwnie. Uważam, że lepiej studiować cokolwiek, jeśli ma się choć trochę talentu i zapału, niż nic nie studiować. Kontakt z wiedzą, innymi ludźmi, pisanie zaliczeń chyba nikomu nie zaszkodziło, a taka umiejętność może się przydać w każdym zawodzie i w ogóle w życiu, chociażby przy pisaniu podań. Krytycy nauk humanistycznych czy społecznych zapominają, że student tych dziedzin uczy się logiki wypowiedzi, w ogóle wypowiadania się, przełamuje opory związane z zabieraniem głosu. Jasność i precyzja wywodu jest istotna w każdym zawodzie – podkreśla socjolog.

Skoro jest przede wszystkim emocjonalna, to czym najczęściej młodzież kieruje się, wybierając określony kierunków studiów - modą, prawdziwą pasją, względami praktycznymi (znajdę pracę, będę świetnie zarabiał, praca łatwa i przyjemna), prestiżem?

- Każdy z motywów jest prawdziwy – odpowiada dr Marek Ziemba. Ale ma swojego faworyta – modę.

-  To podałbym jako najważniejszy powód. Modę lansują mass media i różne tak zwane „autorytety”, nie zawsze zabierają głos osoby, które znają się na rzeczy – mówi socjolog.

 

Roszczeniowi i reszta


Prawie 44 osoby ubiegało się w tym roku o jedno miejsce na nowym kierunku Uniwersytetu Gdańskiego -  kryminologii. Chyba żaden inny w tegorocznej rekrutacji nie miał takiego wskaźnika. Popularnością cieszyła się jak zwykle medycyna i kierunki lekarskie, psychologia, prawo, bezpieczeństwo wewnętrzne, finanse i filologie. Prym wiodła anglistyka, wyraźne zainteresowanie odnotowały także filologie norweska i szwedzka, japonistyka. Zdecydowanie niskie miała natomiast fizyka, filologia klasyczna czy niektóre kierunki rolnicze.

Te dane  nie dowodzą, że wyboru studiów dokonuje się wyłącznie dla przetarcia drogi do zdobycia pracy, że wynika on ze świadomości ryzyka bezrobocia w przyszłości.W opinii dr. Marka Ziemby spora grupa młodych ludzi uważa, że „jakoś to będzie”. Według Dominiki Staniewicz, młodzież coraz częściej przyjmuje postawę roszczeniową. - Młode pokolenie żyje mitami. Po pierwsze jest straszone pracodawcami – że wyzyskują. Jednocześnie napawa się nieprawdopodobnymi historiami szybkich karier bohaterów seriali filmowych. Ma wysokie żądania. Spuszcza z tonu po roku bezskutecznego poszukiwania pracy – mówi współwłaścicielka Adore HR. Diametralnie inne postawy prezentują osoby np. podejmujące pracę w trakcie studiów. Często mają określone umiejętności, kompetencje i świadomość, że pozycję zawodową trzeba sobie wypracować. - Taka osoba ma „na siebie plan”. Nie jest to jednak typ lojalny – ocenia Dominika Staniewicz. - Popracuje rok, półtora i idzie dalej. Pracodawca ma problem, ale nie pracownik. Taka osoba buduje sobie markę, rozwija się. Jej wartość na rynku rośnie.

 

Monitoring przyszłych karier


Resort nauki i szkolnictwa wyższego nie chce puścić swojej reformy całkowicie na żywioł. Zapowiada prowadzenie ogólnopolskiego monitoringu karier zawodowych absolwentów.  Posłużą do tego informacje o absolwentach pochodzące z Systemu Informacji o Szkolnictwie Wyższym oraz przekazywane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych zanonimizowane dane ewidencjonowane na kontach ubezpieczonych i kontach płatników składek. W ten sposób powinniśmy doczekać się w miarę obiektywnego wyniku dotyczącego zatrudnienia absolwentów określonych kierunków i określonych uczelni.

System monitoringu ma sprzyjać prowadzeniu właściwej polityki kształcenia. Uczelniom dostarczyć informacji, które mogą wymusić zmiany w prowadzonych przez nie kierunkach. Kandydatom powinien pomóc w wyborze uczelni i kierunku studiów.  Być może faktycznie doczekamy się dzięki temu bardziej wiarygodnego obrazu zależności między wykształceniem a znajdowaniem poszukiwanej pracy. Cóż to da?

 

Stała jest tylko zmiana


- Na efekty kształcenia zazwyczaj czeka się co najmniej kilkanaście lat i nie ma szans, żeby w tym czasie nie zmieniały się potrzeby rynku pracy. Przed polskim systemem edukacyjnym staje zadanie wytworzenia takich kompetencji ogólnych, które dadzą szansę młodym ludziom na znalezienie pracy w stale zmieniającym się otoczeniu – stwierdza dr Maciej Jakubowski, wiceminister edukacji narodowej, komentując raport BKL. Jego zdaniem, obecni uczniowie będą musieli wielokrotnie zmieniać swoje kwalifikacje zawodowe i tylko dobre kompetencje ogólne oraz umiejętność uczenia się przez całe życie będą stanowiły do tego mocne podstawy.

Nie da się młodzieży, ani pracodawców uszczęśliwić na siłę. System edukacji musi stwarzać szanse i humanistom i umysłom ścisłym, zapewniać wysoki  poziom efektów nauczania w każdej dziedzinie, w pewien sposób także dyrygować liczbą miejsc na określonych kierunkach (żeby nie odbiec nadmiernie od przewidywalnych potrzeb rozwoju gospodarki, nauki, kultury czy innych dziedzin). I uczyć, jak można korzystać z przekazanej wiedzy. Jeśli reforma minister Kudryckiej spełni ten postulat, łatwiej będzie absolwentowi nie tylko na starcie.

Jacek Iwański

Komentarze

Twój komentarz może być pierwszy!

Ostatnie w kategorii Edukacja

  • Sukces firmy to zasługa współpracy

    Sukces firmy to zasługa współpracy

    Podstawą skutecznej komunikacji jest sprowadzenie jej do poziomu struktury oraz interesów. Najważniejsze to koncentrować się na celu, a nie na przeszkodach.

    Data: 2015-10-06 20:33:23, Kategoria:Edukacja
  • Dyktator rządzi krótko!

    Dyktator rządzi krótko!

    Dyktatorski sposób zarządzania jest niezwykle krótkodystansowy, ponieważ my, ludzie, lubimy kiedy się nas szanuje i bierze pod uwagę nasze zdanie.

    Data: 2015-09-17 19:24:16, Kategoria:Edukacja
  • Jak rozmawiać w pracy

    Jak rozmawiać w pracy

    Nie pytajmy innych o to, jak im się powodzi, ile zarabiają, ponieważ mogą nas zacząć traktować jako osoby zbyt wścibskie, co skutkuje ograniczonym zaufaniem do nas. Nie narzekajmy też na nasze zarobki, ponieważ jak to w każdej firmie, ściany..

    Data: 2015-07-24 18:46:09, Kategoria:Edukacja
  • Zagranica? Szef pod wrażeniem!

    Zagranica? Szef pod wrażeniem!

    Dla rekruterów informacje o zagranicznych studiach czy stażach spowszedniały. Zważywszy na wielkość polskiej emigracji trudno się temu dziwić. W branży IT zagraniczny dyplom nie robi na nikim wrażenia, liczą się umiejętności a nie..

    Data: 2015-06-20 12:33:24, Kategoria:Edukacja

Podobne artykuły

  • Jak być szczęśliwym w pracy?

    Jak być szczęśliwym w pracy?

    Gdzie tkwi sekret ludzkiego szczęścia? Jak żyć, aby osiągnąć powodzenie w pracy zawodowej i stworzyć szczęśliwą rodzinę? W ostatnich latach uwaga psychologów skupiła się znaczeniu inteligencji emocjonalnej. O tym, komu potrzebna jest..

    Data: 2014-07-30 00:00:00, Kategoria:Edukacja
  • Kierunki zamawiane – tylko skuteczność ma znaczenie!

    Kierunki zamawiane – tylko skuteczność ma znaczenie!

    Program „Kierunków zamawianych” ma być rozwiązaniem zapewniającym przyszłym absolwentom uczelni wyższych skuteczne wejście na rynek pracy. Problem w tym, że biznes i uczelnie w Polsce widzą go inaczej.Studia na kierunkach zamawianych rozpoczęło..

    Data: 2013-07-23 00:00:00, Kategoria:Edukacja
  • Wśród zwycięzców nie ma neurotyków!

    Wśród zwycięzców nie ma neurotyków!

    Potrzeba przekwalifikowania, samorealizacji lub ciekawość świata? Czy można określić psychologiczne uwarunkowania osób stale kształcących się? Jak najbardziej. Według badań Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej osoby kształcące się..

    Data: 2013-09-17 00:00:00, Kategoria:Edukacja
  • 100 proc.gwarancje zatrudnienia po naszym kierunku! Kto w to jeszcze wierzy?

    100 proc.gwarancje zatrudnienia po naszym kierunku! Kto w to jeszcze wierzy?

    Nieprecyzyjnie skonstruowana ustawa o szkolnictwie wyższym oraz brak skutecznych narzędzi spowodowały, że uczelnie nie są w stanie śledzić losów zawodowych swoich byłych studentów. Tymczasem monitorowanie losów absolwentów potrzebne jest kandydatom..

    Data: 2013-10-06 00:00:00, Kategoria:Edukacja