Różnego typu doświadczenia dzielą nam życie na to, co było przed nimi
i po nich. Jeden z takich mini podziałów dotyczy czasu przed urlopem i
po. Przed urlopem jesteśmy najczęściej zmęczonymi wędrowcami z trudem
doczołgującymi się do oazy, po nim zaś czujemy się przedwcześnie z niej
wyrzuceni. Czyli tak źle i tak niedobrze, w skrócie: samo życie - pisze
prof. Katarzyna Popiołek, psycholog SWPS Katowice.
Czy
to prawda? Nieprawda? Urlop zostawia ciekawe ślady, trzeba tylko je
wytropić. Przyjrzyjmy się najpierw toksycznym modelom powrotu.
Model pierwszy – czyli „Adam i Ewa wyrugowani z raju” Było
cudownie, bajkowo, świeciły nam słońca południa, a powrót do szarej
rzeczywistości działa jak zimny prysznic. Wyjdźmy spod niego i zobaczmy,
ile przybyło nam wrażeń, tych wspaniałych ładunków energii. Nie
chowajmy ich do zamrażalnika, odświeżajmy. Są ciągle w nas, jeśli tylko
będziemy umieli podtrzymać ich trwanie.
Model drugi – czyli „czas stracony i pieniądze też” Znowu
nieprawda. Tu działa mechanizm trafnie rozpoznany przez Szekspira,
który twierdził, że życie nie jest złe, tylko różne od naszych o nim
wyobrażeń. Tak też było z urlopem – miało być słońce, plażowanie,
wycieczki, a było zimno i deszczowo. Jednak z pewnością udało się nam
wyspać do syta, poczytać zaległe lektury, pogadać z innymi, marznącymi w
tym samym deszczu, pograć w karty, powspominać stare czasy, przemyśleć
wiele rzeczy. Wynudziliśmy się? To dobrze. Tym chętniej wrócimy do
niewidzianych długo przyjaciół i miejskich rozrywek.
Sztywny model urlopu– rajska pogoda, szaleńcze przeżycia i zachwycający brąz skóry nie
zawsze pasuje do rzeczywistego obrazka, którego nie doceniamy, bo zabija
go niedościgły wzór.
Mam koleżankę, która gdziekolwiek by nie
była, wraca z mnóstwem wrażeń, uchwyconych pamięcią drobiazgów. I sądzę,
że więcej zebrałaby wspaniałych przeżyć z deszczowego pobytu w Rudzie
Śląskiej niż inni z wyprawy na Wyspę Wielkanocną.
I tu dochodzimy
do ważnego punktu, kształtującego w dużej mierze nasze powakacyjne
nastroje – tak zwanej giełdy pourlopowej. Wypytujemy się nawzajem,
sumujemy opowieści, wspominamy, przechwalamy się (a jakże), narzekamy
(to także), rysujemy obrazy minionego urlopu. Ich klimat zostaje
przetworzony przez opinie i oceny znajomych. Porównując się do nich („ci
to mieli wakacje, nie to co my” albo „kudy im do nas”) utrwalamy
werniksem urlopową kompozycję.
Uwaga na rozmówców, którym prezentujemy swoje wrażenia.
Są bowiem wśród nich joy–kilerzy, czyli bezkarni mordercy radości:
- Byliście na Dominikanie? Ależ tam nudno! Jeżdżą tam tylko snoby i drobnomieszczanie.
- Wakacje pod Żywcem? Nie mogliście wziąć pożyczki, zamiast siedzieć w tym grajdole?
- Miałaś wakacyjnego wielbiciela? Ależ Cię teraz obrabia w gronie kolegów!
- Nic nie przywiozłaś? Ja sobie kupiłam boski naszyjnik!
- Te pamiątki z Karaibów robią w Chinach. Po co wyrzuciłeś tyle pieniędzy.
- Byłeś w Prowansji i nie widziałeś tego zamku? To po co tam w ogóle pojechałeś?
- To, co mi pokazujesz, można zobaczyć na zwykłych pocztówkach. Ja zawsze szukam czegoś niezwykłego.
- Tak, tak, to wszystko mój drogi jest papką dla turystów, blichtr i chała.
Może
to wszystko i prawda, ale po co zabijać powakacyjne uniesienia. Każdy
się cieszy na swój sposób i ma własne upodobania. Nie rozmawiajmy z
zazdrośnikami, posiadaczami wybujałego ego, konkurującymi z każdym w
każdej sprawie. Nie dzielmy się wrażeniami z ludźmi lubiącymi prowadzić
powakacyjne przesłuchania – co, z kim, gdzie i jak – zakończone
wydawaniem ostrych wyroków. A jeśli już wpadliśmy w objęcia takiej
żmijki lub węża, to zaserwujmy im z rozmarzonym uśmiechem tajemniczą
pointę „no cóż, było jeszcze trochę różnych drobiazgów, ale to już
zostawmy poza opowieścią”. Z pewnością zakłócimy w ten sposób
toksycznemu rozmówcy sen na parę nocy.
Komu więc można powierzyć urlopowe przeżycia? Osobie,
która umie słuchać, doceniać naszą radość i łagodzić frustrację,
życzliwie zainteresowanej nami i ciekawej świata, taktownej i ciepłej.
My
z kolei rewanżujemy się tym samym, a jeśli tego lata byliśmy wybrańcami
losu nie zalewajmy potokiem zachwytu tych, których nie było stać na
wyjazd. Tak czy inaczej wypijmy z przyjaciółmi toast za pięknie
odchodzące lato.
dr hab. Katarzyna Popiołek, prof. SWPS - psycholog, dziekan SWPS Katowice