Dobry list motywacyjny jest jak yeti - każdy o nim słyszał, niestety niewielu widziało. Kandydaci narzekają, że rekruterzy nie czytają listów motywacyjnych. Ci ostatni natomiast skarżą się, że są one pisane niechlujnie lub też po prostu ich treść jest żywcem skopiowana z poradników.
Rzeczywiście, czasami prośba o przesłanie listu motywacyjnego zamieszczona w ogłoszeniu, jest bezpodstawna lub też jest wynikiem rutynowego działania. Bo niby, jaki sens ma prośba o umotywowanie chęci pracy na stanowisku pracownika produkcji? Czego oczekuje w tej sytuacji rekruter? Czy naprawdę wierzy, że ktoś będzie poświęcał czas na to, by uzasadnić, że praca na linii produkcyjnej jest tym, w czym będzie się mógł realizować i co będzie spełnieniem jego marzeń?
Tylko nie sztampa
Niestety z własnej praktyki mogę przyznać, że bardzo rzadko otrzymuję listy motywacyjne, które są napisane perfekcyjnie i mogłyby stanowić wzór do naśladowania. W 80 proc. przypadków jest to, niestety, nic niewnosząca pisanina, opierająca się na pustych stwierdzeniach w stylu: „jestem osobą sumienną, która w stu procentach realizuje powierzone jej obowiązki”. Co więcej, po kilku latach pracy w rekrutacji już po pierwszym przeczytanym zdaniu jestem w stanie stwierdzić, czy ktoś korzystał z dostępnego w sieci szablonu. Po co zatem mam tracić czas na to, by czytać tę nic niewnoszącą treść?
Listy adresowane do zupełnie innej firmy czy na inne stanowisko to norma, która nie robi już na czytającym żadnego wrażenia poza przekonaniem, że ma do czynienia z kolejnym kandydatem, który notorycznie stosuje funkcję „kopiuj - wklej” i wysyła swoje zgłoszenia bez większej refleksji i zastanowienia.
Owszem, kandydaci w opozycji mogą zgłosić argument, że: po co mają się trudzić i pisać coś od siebie, skoro i tak nikt listów nie czyta? Tymczasem są to naczynia połączone - brak sensownej informacji o kandydacie, zatem nie czytam dalej, szkoda na to mojego czasu.
W Polsce nie ma niestety solidnych źródeł, które pokazywałyby, jak dobrze napisać list motywacyjny, by był on wartościowym dokumentem. Jak zatem sporządzić ten dokument i po co to robić? Warto go pisać, ponieważ w przeciwieństwie do CV, możemy w nim zawrzeć cenne informacje o nas, a których nie przewiduje szablon życiorysu. List warto też napisać po to, by pokazać, że to właśnie nasza kandydatura jest najlepsza. Konstrukcja CV narzuca nam bardzo okrojone informowanie o wszystkich dotychczasowych miejscach pracy i stanowiskach. W ograniczonym stopniu możemy też opisać w nim nasze kluczowe kompetencje czy stawiane przed nami cele. List zaś otwiera przed nami pole do popisu. To właśnie w nim, w skondensowany i zgrabny sposób możemy przedstawić się potencjalnemu pracodawcy. Jednak cała tajemnica tkwi w tym, by zrobić to w sposób przemyślany - szablon, pasujący do wszystkich ofert, nie spełni tego zadania.
Dlatego też list musimy pisać pod konkretną ofertę, a w jego treści odnieść się do stawianych w ogłoszeniu wymagań i nakreślonego zakresu obowiązków. I wcale nie chodzi o to, by rozbawić osobę będącą po drugiej stronie monitora - to nie kabaret, dlatego też sformułowania w stylu: „Przed wyznaczeniem terminu rozmowy kwalifikacyjnej proszę o kontakt telefoniczny pod numerem xxx xxx xxx lub przesłanie informacji drogą elektroniczną. Można mnie zastać praktycznie całodobowo, choć w nocy raczej śpię :)” - można sobie darować.
Wciąż obowiązują nas zasady oficjalnej korespondencji i musimy też wystrzegać się frazesów. Mamy udowodnić, że posiadamy określone, praktyczne doświadczenie, że odnosiliśmy sukcesy, zatem zamiast pisać: „posiadam doświadczenie w zarządzaniu dużym zespołem, jak też przy realizacji złożonych projektów” powinniśmy np. napisać „posiadam doświadczenie w zarządzaniu dużymi zespołami pracowników, od 50 - 70 osób, obejmującymi osoby pracujące na różnych stanowiskach w organizacji, m.in. zarządzałem pracą działu marketingu i sprzedaży, logistyki i magazynowania, produkcji. Brałem czynny udział w procesie wprowadzania na rynek nowego produktu (pompy) naszej firmy, uczestniczyłem w nim od momentu wykonywania prac konstrukcyjnych, poprzez proces produkcji i testowania prototypu, przygotowywanie strategii marketingowej nowego produktu i finalnie odpowiadałem za jego sprzedaż na rynku krajowym (obszar całej Polski) oraz zagranicznym (Niemcy, Czechy, Słowacja)”.
Zasadniczo list powinniśmy przesłać w postaci załącznika do wiadomości e-mailowej, wówczas mamy pewność, że zachowa on standardy oficjalnej korespondencji. Odręczny podpis w sytuacji, gdy przesyłamy go w postaci elektronicznej, nie jest wymagany. Owszem, będzie on konieczny, jeśli dokument taki zanosimy osobiście do pracodawcy. Nie ma też konieczności, by pisać list odręcznie. Jeśli firma nie prosi o list motywacyjny, a my mimo wszystko, chcemy zwrócić uwagę rekrutera na nasze kwalifikacje, możemy krótkie podsumowanie zamieścić bezpośrednio w treści e-maila.
Coraz rzadziej też, stosowana jest budowa listu, zakładająca pisanie o uzyskanym wykształceniu czy przebiegu ścieżki zawodowej. Te wszystkie informacje rekruter znajdzie w naszym CV.
W liście należy skupić się tylko na tym, by pokazać, dlaczego to nas należy wybrać i co nas motywuje do objęcia pracy na tym stanowisku, w tej konkretnej firmie. Zatem, po krótkim wstępie na temat stanowiska, na które aplikujemy, należy zaprezentować siebie i udowodnić, że ofertę wybraliśmy świadomie, a firma do której aplikujemy, nie jest wybrana przypadkowo. W ten sposób można udowodnić potencjalnemu pracodawcy, że wiemy coś o firmie, że sprawdziliśmy, w jakiej branży działa i co oferuje swoim klientom oraz pracownikom.
Pisanie, że interesuje nas praca w międzynarodowej firmie, podczas gdy potencjalny pracodawca to spółka działająca jedynie na rynku krajowym, będzie nas dyskredytować.
Zatem, gdy mamy prawdziwą plagę bezrefleksyjnych zgłoszeń od osób, które nawet podczas bezpośredniej rozmowy z pracodawcą nie wiedzą, czym zajmuje się ich „wymarzona” firma, trafiona informacja już na etapie składania aplikacji będzie prawdziwym atutem i pozwoli nam zyskać na wartości w oczach rekrutera.