Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia resort pracy i polityki społecznej skierował do konsultacji społecznych i międzyresortowych projekt zmian przepisów VI rozdziału kodeksu pracy, dotyczących czasu pracy.
- Przez niemal cały 2012 rok prowadziliśmy pozytywny dialog z ekspertami, reprezentującymi środowiska pracodawców i związkowców. Zebraliśmy ich uwagi i teraz przedstawiamy do konsultacji projekt zmian przepisów o czasie pracy. Chcemy, by nowelizacja możliwie szybko trafiła do parlamentu - komentuje minister Władysław Kosiniak-Kamysz. - Proponujemy korekty, które na stałe przeniosą do prawa pracy pozytywne doświadczenia ze stosowania ustawy antykryzysowej. W trudnym dla gospodarki czasie warto korzystać z takich rozwiązań, które ratują miejsca pracy. Proponowane zmiany to jeden z kluczowych elementów walki o każde miejsce pracy - podkreśla.
Jednocześnie minister Kosiniak-Kamysz apeluje do pracodawców, związkowców i parlamentarzystów, by w jak najszybszym tempie zakończyć prace nad przygotowanymi przez resort zmianami. Wystąpił też o skrócenie okresu obowiązkowych konsultacji i o wejście noweli w życie pierwszego dnia miesiąca po miesiącu, w którym zostanie przyjęta przez parlament i podpisana przez Prezydenta RP.
Pracodawcy są „za”
Inicjatywie legislacyjnej i apelowi ministra przyklaskują pracodawcy.- Projekt przedstawiony przez ministerstwo przyjmujemy z zadowoleniem, bo zawiera propozycje uelastycznienia czasu pracy, o które od dawna apelowaliśmy. To są instrumenty prawne, które ułatwią przedsiębiorstwom elastyczne gospodarowanie czasem pracy, zwiększą ich konkurencyjność i umożliwią ochronę miejsc pracy - uważa Witold Polkowski, ekspert Pracodawców RP i zgadza się z postulatem ministra, by jak najszybciej wprowadzić je w życie.
Zdaniem dr Grażyny Spytek-Bandurskiej, zastępcy dyrektora departamentu dialogu społecznego i stosunków pracy w PKPP Lewiatan, dłuższe okresy rozliczeniowe ułatwią firmom utrzymanie się na rynku w okresie spadku zamówień i pomogą efektywniej wykorzystać zasoby kadrowe.
- Jeśli nie zostaną przyjęte rozwiązania uelastyczniające czas pracy i pozwalające pracodawcy swobodniej organizować pracę, to bezrobocie dalej będzie rosło - ostrzega Spytek-Bandurska i wskazuje, że z wydłużonych okresów rozliczeniowych w ciągu dwóch lat obowiązywania specustawy, skorzystało blisko 1100 firm. Dzięki temu rozwiązaniu w okresie spowolnienia gospodarczego udało się uratować wiele miejsc pracy.
- Wydłużenie do 12 miesięcy okresów rozliczeniowych nie jest nowością. Takie rozwiązania od lat są stosowane w państwach unijnych, np. w Niemczech. Nie tylko polskie, ale też zagraniczne doświadczenia dowodzą, że ten instrument ułatwia organizację pracy - w szczególności w dużych przedsiębiorstwach. W konsekwencji firmy stają się bardziej konkurencyjne, co ma pozytywny wpływ na całą gospodarkę - podkreśla Witold Polkowski.
Związkowcy są przeciw
Eksperci reprezentujący stronę związkową i sami związkowcy są pewni, że na proponowanych przez rząd zmianach pracownicy stracą. Podkreślają oni, że resort chce umożliwić wydłużanie okresu rozliczeniowego do 12 miesięcy, ale nie dość dokładnie określa, w jakich warunkach może do tego dojść.- Projekt noweli wskazuje, że dłuższe okresy rozliczeniowe mogą być stosowane, jeżeli jest to uzasadnione „obiektywnymi przyczynami”. To mało konkretne określenie pozostawia zbyt dużo miejsca dla dowolnych interpretacji - wskazuje dr hab. Marcin Zieleniecki, z zespołu prawnego Komisji Krajowej NSZZ Solidarność. - W projekcie noweli nie wylicza się również tych kategorii pracowników, które nie powinny być objęte dwunastomiesięcznym okresem rozliczeniowym, np. kobiet w ciąży, czy rodziców dzieci do lat 4 - zaznacza.
Bogusław Ziętek, przewodniczący WZZ Solidarność 80, obrusza się z powodu obłudy rządu.
- Jak można mówić, że się walczy z kryzysem i chroni miejsca pracy, gdy proponuje się rozwiązania, które pogorszą sytuację pracownika i oddadzą pracodawcom przysługujące mu dotąd prawa? To nie jest niwelowanie skutków kryzysu, lecz gaszenie pożaru za pomocą benzyny - przekonuje przewodniczący. - Z góry wiadomo, że poszerzenie uprawnień pracodawców pomoże im maksymalizować zyski kosztem pracowników. Wydłużenie okresu rozliczeniowego czasu pracy z czterech do dwunastu miesięcy oraz wprowadzenie ruchomego czasu pracy, pozbawi pracowników jakichkolwiek praw i zabezpieczeń. To jest akt wydania ich całkowicie na pastwę interesów i potrzeb pracodawców - uważa Ziętek.
Rozbieżności w szczegółach
Dla Witolda Polkowskiego ruchomy czas pracy, który zakłada różne godziny jej rozpoczynania i kończenia, pozwala na godzenie pracy z innymi obowiązkami, np. rodzinnymi lub dokształcaniem się pracowników.- Warto podkreślić, że w Komisji Trójstronnej postulat wprowadzenia tego rozwiązania zgłaszały nie tylko organizacje pracodawców, ale też związki zawodowe. Uważamy, że na proponowanych przez rząd zmianach skorzystają obie strony - przekonuje Polkowski.
- W negocjacjach dotyczących zmian w prawie pracy przedstawiciele związków zawodowych, jak i pracodawców zgadzali się, że trzeba dać pracownikom możliwość ruchomego ustalania godzin pracy, tak by zatrudniony mógł uzgodnić z pracodawcą, że pojawi się na stanowisku między np. siódmą a dziewiątą rano i - w zależności od godziny przyjścia - skończy pracę po wypełnieniu ośmiogodzinnej dniówki - przypomina Grażyna Spytek-Bandurska.
- Nie chcemy, aby koszty kryzysu ekonomicznego ponosili tylko pracownicy - kwituje rządowe propozycje Paweł Śmigielski, ekspert OPZZ. Jego zdaniem ruchomy czas pracy powinien być wprowadzany jedynie w drodze zawarcia układów zbiorowych. Oznacza to, że takie rozwiązania mogłyby być stosowane jedynie w firmach, w których działają związki zawodowe. Z kolei pracodawcom zależy na tym, by takie zmiany mogły być wprowadzane w drodze regulaminów pracy. Wtedy ruchomy czas pracy mógłby być wprowadzony w znacznie większej liczbie firm.
Reprezentacja pracowników
W propozycjach resortu związkowcy dostrzegają próbę osłabienia i zmarginalizowania ruchu związkowego. Barbara Surdykowska, ekspert NSZZ Solidarność wskazuje, że rząd chce uelastycznić przepisy o czasie pracy, ale jednocześnie wprowadza nowe definicje określające to, kto jest reprezentantem pracowników. Zgodnie z rządowymi propozycjami pracodawca, chcąc wydłużyć okresy rozliczeniowe, czy wprowadzić przerywany bądź ruchomy czas pracy, powinien dążyć do zawarcia układu zbiorowego lub porozumienia z zakładowymi organizacjami związkowymi. Jeżeli jednak nie jest to możliwe, będzie mógł podjąć negocjacje w tych sprawach z przedstawicielami pracowników, wyłonionymi w trybie przyjętym w danej firmie.- Proponowany przez rząd tryb zawierania uzgodnień z pracownikami narusza postanowienia dyrektywy 2003/88/WE z 4 listopada 2003 r., która dotyczy niektórych aspektów organizacji czasu pracy. Co więcej, nie do przyjęcia jest propozycja, która pozwala zmianę organizacji czasu pracy wprowadzić bez porozumienia z przedstawicielami załogi. To naszym zdaniem narusza konwencję 135 Międzynarodowej Organizacji Pracy - argumentuje Barbara Surdykowska, ekspert KK NSZZ Solidarność.
Potrzebne poprawki
Prawnicy nieuczestniczący w pracach Komisji Trójstronnej, niezależni od oficjalnego stanowiska organizacji pracodawców i pracowników wskazują, że proponowane przez rząd zmiany nie są rewolucyjne. Pozwolą natomiast, zarówno pracodawcom jak i pracownikom, bardziej elastycznie organizować czas pracy. Jednocześnie podkreślają oni, że resortowa propozycja, nim stanie się obowiązującym prawem - z pewnością ulegnie wielu zmianom. I dobrze, bo w punkcie wyjścia zawiera sporo nie dość precyzyjnych określeń i wymaga dopracowania.Krzysztof Polak