Zamiast pomagać zatrudnionym, oskładkowanie umów cywilnoprawnych odbije się na ich kieszeni, bo chodzi przede wszystkim o to, aby zapewnić większe wpływy do ZUS - ocenia najnowszy projekt rządowej ustawy Business Centre Club.
Zdaniem trzech czwartych przedsiębiorców zrzeszonych w BCC wprowadzenie, bądź podniesienie, składki ZUS dla zatrudnionych na umowy cywilnoprawne (przede wszystkim um. zlecenia i um. o dzieło) zwiększy szarą strefę, a według 61,3% spowoduje obniżenie wynagrodzeń pracowników o kwotę składki (mniejsze wynagrodzenie netto). Ponad jedna trzecia twierdzi, że konsekwencją tej regulacji będą zwolnienia pracowników.Większość przedsiębiorców (77%) jest przekonanych, że od umów o dzieło nie powinna być odprowadzana składka na ubezpieczenie społeczne. Taką formę umów, ale nie jedyną, stosuje 56,5% firm ankietowanych przez BCC. 67,7% stosuje obok umów o pracę również umowy-zlecenia, a nieco ponad 37% - umowy firma-firma, czyli z osobami prowadzącymi własną, niewielką działalność gospodarczą. Jedynie co dziesiąta firma nie stosuje żadnej z dopuszczalnych prawem umów cywilnoprawnych.
Do kiedy opłacać składki?
Podzielone są opinie przedsiębiorców w kwestii czy obowiązek płacenia składek na ZUS powinien istnieć jedynie do momentu wypracowania przez przyszłego emeryta gwarantowanej przez państwo emerytury minimalnej. O celowości takiego rozwiązania przekonanych jest 51,7% badanych przedsiębiorców, zaś 48,3% twierdzi, że wypracowanie emerytury minimalnej nie jest wystarczającą przesłanką, by nie istniał już obowiązek odprowadzania składek do ZUS.Z drugiej strony, ponad 62% przedsiębiorców uważa, że minimalna emerytura powinna być równa płacy minimalnej, a 26,2%, że niższa. Tylko zdaniem 11,5% przedstawicieli firm minimalna emerytura powinna przewyższać płacę minimalną.
Rynek zamówień publicznych
Premier zapowiedział również wprowadzenie preferencji dla firm, zatrudniających na umowę o pracę przy zamówieniach publicznych. Większość przedsiębiorców ocenia pomysł krytycznie. Ich zdaniem, należy przede wszystkim zlikwidować szkodliwą zasadę najniższych cen, która wywiera presję na utrzymywanie jak najniższych wynagrodzeń. Nawet jeśli stworzone zostaną odpowiednie przepisy, to będą one trudne do wyegzekwowania i pociągną za sobą ogromne koszty związane z utrzymaniem służb kontrolujących. Według przedstawicieli biznesu takie przepisy byłyby niekonstytucyjne i uderzałyby w wolny rynek – pracodawca zatrudniający pracowników zgodnie z prawem (umowa-zlecenie jest zgodna z prawem) nie może być wykluczany z obrotu gospodarczego. Nieliczna część przedsiębiorców jest zdania, że zmiana zaproponowana przez premiera poprawi bezpieczeństwo zatrudnionych, konkurencyjność firm, zwiększy pewność realizacji kontraktów oraz wpływy do ZUS.
Populizm i chwyt przedwyborczy
Ankietowani przedsiębiorcy krytykują także pomysł oskładkowania wynagrodzeń członków rad nadzorczych. Według nich osoby zasiadające w radach nadzorczych najczęściej mają inne, podstawowe źródło dochodów, z którego to źródła są już „ozusowane”. Dlatego propozycja premiera nie ma znaczenia – ma charakter populistyczny i można ją uznać za chwyt przedwyborczy – komentuje większość przedsiębiorców. Zdaniem niewielkiej części ankietowanych, oskładkowanie wynagrodzeń członków RN w wymiarze nie większym niż z prowadzenia działalności gospodarczej byłoby do zaakceptowania. Warunek jest jeden – że solidarnie zostaną zlikwidowane wszystkie inne nieozusowane formy umów.
Nasza analiza projektu ustawy na portalu ObserwatorFinansowy.pl ( link niżej). Warto ją przeczytać, dane są wstrząsające!
https://www.obserwatorfinansowy.pl/forma/analizy/zus-prognozuje-katastrofe-wiec-rzad-chwyta-sie-brzytwy/