Wszystko zaczęło się w styczniu zeszłego roku. Na popularnym forum internetowym 4chan pojawiła się nietypowa wiadomość. Biały napis na czarnym tle sygnowany liczbą 3301. Tekst brzmiał następująco: „Poszukujemy wybitnie inteligentnych jednostek. By je odnaleźć, opracowaliśmy test. W tym obrazku ukryta jest wiadomość. Znajdź ją, a wejdziesz na drogę, która doprowadzi cię do nas. Z niecierpliwością czekamy na spotkanie z tymi, którzy zdołają dotrzeć do końca”. Komunikat rozprzestrzeniał się jak mem i rozpalił wyobraźnię tysięcy internautów. Pokonanie początkowych etapów testu nie wymagało genialności. Kolejne zagadki rozwiązywali jednak już tylko najlepsi. Czy ktokolwiek z nich dotarł do końca? Jeśli nawet, to nikt z nich nie zdecydował się o spotkaniu z potencjalnym pracodawcą opowiedzieć.
Sprawa dla szyfranta
W Internecie na temat Cykady można znaleźć sporo, ale głównie pytań i spekulacji. Są też historie dwóch śmiałków, którym prawie się udało. Pierwszą, pod koniec zeszłego roku,opisał blog „Mental Floss”, ale przeszła bez większego echa. Druga pojawiła się niedawno na łamach „The Telegraph” - i to ona nadała sprawie rozgłos.
Reporter brytyjskiego dziennika dotarł do jednego z uczestników projektu, który postanowił zmierzyć się z wyzwaniem Cykady. Joel Eriksson, trzydziestoczteroletni programista ze szwedzkiej miejscowości Uppsala, z miejsca dał się złowić na haczyk anonimowych rekruterów. Jako analityk systemów komputerowych z kodami miał do czynienia na co dzień, więc zadanie znalezione na tablicy 4chan potraktował jako sprawdzian własnych umiejętności. Pierwsza próba poszła gładko. Tajemniczy obrazek należało otworzyć w WordPadzie. Na końcu dokumentu widniał tekst „TIBERIVS CLAVDIVS CAESAR”, a dalej z pozoru bezsensowny ciąg znaków. Eriksson szybko zorientował się, że można go odczytać, używając „kodu Cezara” – prostej techniki szyfrowania polegającej na zastąpieniu jednych liter innymi, oddalonymi od tych z języka kodu o stałą liczbę pozycji w ciągu alfabetycznym. W tym przypadku chodziło o liczbę cztery – bo Klaudiusz był czwartym cesarzem rzymskim. W rozszyfrowanym tekście znajdował się adres internetowy, który prowadził do strony z kolejnym komunikatem. I tu - zmyłka. Napis na obrazku przedstawiającym kaczkę głosił: „Ups! Nie tędy droga. Najwyraźniej nie potrafisz odgadnąć, jak wydobyć wiadomość”. Niezgrabne tłumaczenie oddaje stylistykę oryginału - bo właśnie koślawa forma wzbudziła podejrzenia internautów, którzy połączyli siły w rozgryzaniu łamigłówki. W zdaniu ukryta była nazwa programu OutGuess, którym należało się posłużyć do otworzenia pliku graficznego. Tym razem wskazówki prowadziły do strony w serwisie Reddit (anglojęzyczny odpowiednik Wykopu), gdzie zawodnicy musieli wykazać się znajomością... numerologii Majów.
Warszawski ślad
Twórcy Cykady podnosili wciąż poprzeczkę. Łamigłówka szybko wspięła się na poziom znacznie przekraczający możliwości przeciętnych amatorów szarad i rebusów. Uczestnicy testu musieli wykazać się nie tylko spostrzegawczością i znajomością narzędzi informatycznych. Coraz większą rolę odgrywała erudycja. Zagadki dotyczyły liczb pierwszych, systemu szesnastkowego, programowania zwrotnego, ale wymagały również rozległej wiedzy kulturowej. Przez zadania coraz częściej przewijało się też wyobrażenie cykady - przypominające motyw graficzny znany z plakatu „Milczenia owiec”. Jednak grafika, która stała się czymś w rodzaju logo projektu, nie była wyłącznie ornamentem. Również w niej kryła się wskazówka: cykady pojawiają się w odstępach lat określanych przez liczby pierwsze - np. co 7, 13 lub 17, w zależności od gatunku - by uniknąć synchronizacji z cyklami życiowymi drapieżników. Po odgadnięciu tej zagadki kandydaci musieli zmierzyć się z zagadnieniami literatury. I to nie byle jakiej. Kolejne tropy zaszyfrowane były w jednym ze średniowiecznych romansów arturiańskich oraz wierszu autorstwa Williama Gibsona, twórcy cyberpunku.
Tu nastąpił zwrot akcji: zawodnicy otrzymali numer telefonu. Był to pierwszy przypadek wyjścia questu poza obręb ekranu. Do bezpośredniego kontaktu z twórcami projektu jednak nie doszło. Pod wskazanym numerem czekała kolejna wskazówka, przekazana za pośrednictwem automatycznej sekretarki. Kierowała ona uczestników rozgrywki na stronę internetową, na której można było znaleźć 14 współrzędnych GPS. Jedna z nich wskazywała na lokalizację w... Warszawie.
Na tym etapie test wymagał wyjścia w teren. Internauci, którzy połączyli siły w rozwiązywaniu łamigłówek szybko dotarli do wskazanych miejsc i udokumentowali znalezisko: na słupach ogłoszeniowych w 14 miastach w różnych częściach świata porozklejane były plakaty z wizerunkiem cykady i kodem QR. - Nagle zdałem sobie sprawę, ile wysiłku trzeba było włożyć w stworzenie tego typu zadań - ocenił rozwój wydarzeń Eriksson w komentarzu dla „The Telegraph”. Podobnie myślało już całe grono osób zaangażowanych w rozwiązywanie łamigłówki. Rozmach organizacyjny przedsięwzięcia wskazywał na coś więcej niż wyrafinowany żart czy prowokację.
Strefa mroku
Internauci nie byli zgodni w ocenie motywów stojących za przedsięwzięciem. Część z nich sądziła, że Cykada to kampania PR albo gra typu ARG, łącząca płaszczyznę świata realnego i wirtualnego. Jednak zasadność takich wyjaśnień podważał zbyt duży nacisk na selekcję uczestników projektu. A także fakt, że w pewnym momencie jego organizatorzy zaczęli piętrzyć trudności, a nawet sabotować działania internautów, rozsiewając fałszywe tropy. W dodatku nagle powiało grozą. W serwisie Pastebin.com pojawił się tekst, pod którym podpisał się eks-członek Cicada 3301. Autor, podający się za oficera wojskowego, określił przedsięwzięcie mianem „religii ścieżki lewej ręki” ubranej w szaty „postępowej organizacji naukowej”, zrzeszającej dyplomatów, wysokiej rangi wojskowych i naukowców. Celem jej działania jest transformacja ludzkości i wykreowanie nietzscheańskiego nadczłowieka - twierdził rzekomy oficer, przestrzegając internautów przed brnięciem w kolejne wyzwania.
To zrodziło domysły, że Cicada 3301 sterowana jest przez którąś z zachodnich organizacji wywiadowczych: CIA, MI6 bądź NSA. Tym bardziej, że instytucje rządowe korzystały już z podobnych metod naboru, rozglądając się za utalentowanymi analitykami. Raptem we wrześniu tego roku Centrala Łączności Rządowej (GCHQ), brytyjska służba specjalna zajmująca się nasłuchem telekomów, uruchomiła własny program rekrutacyjny za pośrednictwem strony www.canyoufindit.co.uk. Kandydaci na szyfrantów musieli uporać się z serią zagadek kryptograficznych przygotowanych przez matematyków GCHQ. Zwycięzcy mogli liczyć na posadę z wynagrodzeniem w wysokości 26 - 60 tys. funtów rocznie. Zeszłego roku podobnej próbie podołało 170 osób, spośród 3,2 mln, które odwiedziły witrynę.
Tego typu techniki rekrutacyjne mają długą tradycję. Już podczas drugiej wojny światowej ta sama organizacja, działająca wówczas pod nazwą Rządowej Szkoły Kodów i Szyfrów, łowiła talenty za pomocą kodów ukrytych w krzyżówkach zamieszczanych na łamach dziennika „The Daily Telegraph”. Nieco mniej efektownie wypadło amerykańskie Dowództwo Sił Powietrznych, które w 2010 r. rzuciło wyzwanie amatorom kryptografii, zamieszczając w swoim logo kod szesnastkowy - rozwiązania zagadki pojawiły się już po trzech godzinach. Jednak w tych przypadkach rekrutacja przebiegała w sposób jawny, nie odwoływała się do szerokich kontekstów kulturowych, ani nie straszyła siłami ciemności.
Rekrutacja w innym stylu
- Sprawa projektu Cicada 3301 jest niezwykle ciekawa, ale nie traktowałbym jej w kategoriach rekrutacji - mówi Andrzej Pieniazek, prezes firmy rekrutacyjnej Purcon Poland. – Choć trzeba przyznać, że rekrutacja on-line zyskuje na popularności i nie wiadomo, w jakim kierunku rozwinie się w przyszłości - dodaje, zasiewając ziarno wątpliwości. Można domniemywać, że przedsięwzięcia w rodzaju Cykady, jeśli faktycznie są obliczone na znalezienie utalentowanych pracowników, raczej nie staną się powszechnym standardem. Z prostej przyczyny: niewiele firm mogłoby sobie pozwolić na podobny rozmach. Z drugiej strony dla korporacji technologicznych, prześcigających się w innowacyjnych rozwiązaniach, rekrutacja w podobnym modelu - w nieco wygładzonej formie, w celu uniknięcia ryzyka wizerunkowego - mogłaby stanowić skuteczne narzędzie pozyskiwania najlepszych fachowców. Również agencje rządowe, ze szczególnym uwzględnieniem służb specjalnych, wydają się być zainteresowane zbliżonymi technikami rekrutacji, co zilustrowały przytoczone wyżej przykłady. Niestety, poproszony o komentarz do tej sprawy rzecznik Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, odesłał nas kurtuazyjnie do materiałów na stronie www.abw.gov.pl.
Choć Cykada stanowi przedsięwzięcie unikalne, to jednak nietypowe formy naboru nie należą bynajmniej do rzadkości. Ciekawym, bliższym codziennego doświadczenia przykładem mniej standardowej techniki rekrutacji jest tzw. stress interview. - Polega on na szybkim zadawaniu pytań nietypowych, niekiedy nonsensownych, niezwiązanych ze sobą, a tym bardziej ze stanowiskiem pracy. Przy udzielaniu odpowiedzi liczy się zarówno jej poziom, jak i czas reakcji - mówi Artur Ragan rzecznik prasowy agencji pośrednictwa pracy Work Express. - Tego typu metody stosuje się często w rekrutacjach handlowców Kandydaci na te stanowiska bywają mistrzami w pokazywaniu swoich mocnych stron i trzeba trochę wysiłku, żeby sprawdzić, co kryje się za efektowną autoprezentacją - wyjaśnia.
Niektórzy pracodawcy poddają kandydatów innego typu sprawdzianowi: przeprowadzają rekrutację w terenie. Zamiast do biura - zapraszają ich na rozmowę do głośnej hali fabrycznej bądź magazynu, czasem również do restauracji czy kawiarni. Nowe otoczenie i nietypowe okoliczności pozwalają ocenić, jak kandydat poradzi sobie w nietypowych sytuacjach.
Istnieją też bardziej zaawansowane techniki weryfikacji kandydatów. Podobnie jak metody wykorzystane w ramach Cykady, pozwalają sprawdzić predyspozycje umysłowe danej osoby, jednak tworzone są w oparciu o określone standardy. - To badania psychologiczne, które umożliwiają ocenę reakcji na rozmaite bodźce czy odporności na trudne warunki, w których zatrudniony będzie wykonywał pracę - tłumaczy Natalia Tomasiewicz, psycholog i specjalistka ds. rekrutacji. Tego typu testy powstają w zgodzie z normami Polskiego Towarzystwa Psychologicznego.
Tymczasem projekt Cicada 3301 trwa. Pierwszy nabór został zakończony, ale organizatorzy przedsięwzięcia zapowiedzieli wznowienie rekrutacji. Podobno 4 stycznia 2014 na 4chan.org ma się rozpocząć nowa runda poszukiwań „wybitnie inteligentnych jednostek”. Może to szansa na życiową karierę? Z drugiej strony - ryzyko przypadkowego wejścia na ścieżkę lewej ręki może zniechęcić wielu potencjalnych kandydatów.
Joel Eriksson nie zakwalifikował się do finału, który miał przebieg indywidualny dla każdego z wyłonionych uczestników. Pewnie stracił okazję na intratną posadę, ale być może ocalił duszę…
Przemysław Ćwik