Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce

Zamknij

Państwo karmi rekiny naszym kosztem

Data: 2014-04-21 00:00:00
Państwo karmi rekiny naszym kosztem
Firmy nie chcą być niczym więcej, niż organizacjami do generowania zysku. Państwo zaś stara się pozbyć jak największej części swoich obowiązków względem obywateli. Te dwie siły napędzają proces przesuwania kosztów, obowiązków i ryzyka na pracowników, czyli konsumentów.


Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta (UOKiK) opublikował kilka miesięcy temu roczny raport dotyczący pomocy publicznej udzielonej przedsiębiorcom w roku 2012. Wyniosła ona 24,7 mld zł, co oznacza, że była tylko o 400 mln zł (1,6%) niższa, od sumy podatku CIT, a zjawisko to było raczej typowe dla naszego kraju i występuje od lat. Można powiedzieć, że CIT finansuje głównie wsparcie dla firm.


Pieniądze dostają ci, co krzyczą

Wszystkim oburzonym takim postawieniem sprawy i podnoszącym głos, że wspieranie takich firm jak: PKP czy LOT, to wyrzucanie pieniędzy w błoto pod dyktat związkowców, a nie realne wsparcie sektora przedsiębiorstw, zwrócę uwagę, że pomoc dla przedsiębiorstw transportowych traktowanych w Unii Europejskiej nieco inaczej niż reszta gospodarki, wynosiła jedynie 3,4 mld zł (niespełna 14% wsparcia publicznego dla firm ogółem).

Generalnie pomoc publiczna (pominąwszy sektor transportu) trafia w 79% do przedsiębiorstw prywatnych. Mało tego, pomoc publiczna nie jest wcale potężnym zastrzykiem kapitału dla narybku przedsiębiorców – trafia głównie do najgrubszych ryb. Po uwzględnieniu sektora transportowego udział dużych firm w pomocy publicznej sięga blisko połowy, zaś na średnie podmioty przypada ok. 1/5.

A może pieniądze z pomocy publicznej wracają rychło z powrotem do budżetu? Na pewno nie bezpośrednio: 94,9% wsparcia polegało na przyznaniu dotacji lub ulgi podatkowej.

Oczywiście, firmy płacą też inne daniny, a przede wszystkim część podatku akcyzowego, jaki trafia do budżetu (choć większość tego podatku uiszczają konsumenci). No i składki ubezpieczeniowe, ale te trudno traktować jako podatek, a raczej jest to składnik wynagrodzenia – jeśli pracownik jest na umowie o dzieło, musi myśleć sam o swojej emeryturze i dodatkowo dobrowolnie się ubezpieczyć zdrowotnie, a do tego odkładać pieniądze np. na czas choroby. 

Z resztą coraz większy odsetek osób samozatrudnionych i pracujących na umowy cywilno-prawne pokazuje, że pracodawcy wolą, gdy problem ubezpieczenia czy urlopu (zdrowotnego czy wypoczynkowego) spoczywa na głowie pracownika. Według niektórych szacunków, w takiej sytuacji jest w Polsce nawet co czwarty pracujący.



Nie tylko zysk

Opisane powyżej zjawisko, polegające na tym, że niemal całe obciążenie fiskalne sektora przedsiębiorstw to środki, które potem wracają do tego sektora, wpisuje się w pewien szerszy kontekst zmian społeczno-ekonomicznych. Tu liczę na cierpliwość Czytelników, zamierzam bowiem posłużyć się pewną generalizacją.

Lata 50. i 60. XX wieku w świecie Zachodu postrzegane są często jako najszczęśliwsze w ostatnim stuleciu – socjologowie uważają je np. za złote czasy z punktu widzenia zadowolenia z życia i satysfakcji zawodowej w Stanach Zjednoczonych. W czasach tych sektor przedsiębiorstw nie tylko dawał pracownikom pracę i pieniądze na utrzymanie. Ze względu na mniej niż dziś zdywersyfikowane dochody oraz silne związki zawodowe (te dwa elementy są silnie ze sobą sprzężone) dawał nawet wykonującym proste prace fizyczne relatywnie godne zarobki, poczucie bezpieczeństwa ekonomicznego i – uwaga – realną szansę na awans w strukturach firmy od stanowiska szeregowego robotnika do prezesa (jak wielu prezesów dzisiejszych koncernów zaczynało pracę na samym dole służbowej drabiny?).

To nie koniec zadań, jakie mieli na głowie menedżerowie i właściciele firm. Większe i średnie podmioty gospodarcze, a często nawet mniejsze zakłady, powszechnie przyuczały sobie kadry: uczniowie pod okiem majstrów, początkujące pracownice pod okiem szefowej biura – to było obowiązującym standardem, spotykanym niemal w każdym przedsiębiorstwie. Dzisiejsze lamenty, że szkoły nie chcą kształcić gotowych do pracy specjalistów, którzy zaproszeni z ulicy mogliby stanąć przy maszynie lub zasiąść przy komputerze i zacząć kalkulacje aktuarialne, menedżerowie sprzed półwiecza uznaliby co najmniej za dziwactwo.



Odwrócenie biegu rzeki

Przedsiębiorstwa płaciły też podatki – ucieczka do rajów podatkowych była wtedy trudna i niepraktyczna, ale i pewien poziom etyki oraz uwaga – patriotyzmu! – sprawiał, że szefowie i właściciele firm generalnie rozumieli sens danin, a z płacenia podatków nie robiono nawet narzędzia dla pozytywnego PR. To było po prostu normalne. Dla porównania: dziś nikogo nie dziwi i nie oburza, że np. z wyjątkiem jednej wszystkie duże sieci handlowe w Polsce w nie płacą podatków dochodowych (połowa oficjalnie przynosi straty!) lub płacą je na poziomie zbliżonym do tego, jaki uiszczają kilkunastoosobowe podmioty.

I wreszcie: przedsiębiorcy ponosili szereg ryzyk, za co nagrodą był zysk, jeśli udało się go wypracować, a karą – strata, a nawet bankructwo. Dziś jest oczywiście podobnie, z tym wyjątkiem, że naturalnym dla pracodawców stało się, że pracownicy powinni ponosić ryzyko biznesowe na równi z właścicielami. Uelastycznianie form zatrudnienia, wydłużanie okresu rozliczania czasu pracy – tego typu zjawiska, które pojawiły się nie tylko w Polsce, wydatnie ułatwiają życie przedsiębiorcom, ale tworzą szereg problemów i kosztów dla pracowników. W naszym kraju dochodzą do tego nasze patologie np. opóźnianie wypłaty wynagrodzeń w zależności od tego, czy opóźniły się wpływy od kontrahentów (a potem już ot tak, dla zasady), co generuje w firmach pewien poziom dodatkowych zysków, a przede wszystkim poprawia ich płynność, ale zmusza pracowników do zadłużenia się na poczet zaległych płac. Wszystkie te zjawiska można uprościć do prób transferowania części ryzyka biznesowego od pracodawców do pracowników, którzy jednak nie mają co liczyć na udział w zyskach, jeśli przedsięwzięcie przyniesie zysk.


W pętli kredytów

Reasumując, na tle modelu sprzed półwiecza, sektor przedsiębiorstw jest dziś o wiele mniej pożytecznym uczestnikiem życia społeczno-ekonomicznego – o wiele bardziej skupionym na zysku, który przy tym zamiast przynosić korzyści ogółowi społeczeństwa (jak w latach 50.), napędza coraz większe rozwarstwienie społeczne i deformuje tradycyjny system finansowy. To bowiem gospodarstwa domowe zwykły generować oszczędności, trzymają je w bankach, a te zwykły pożyczać zgromadzone środki przedsiębiorcom potrzebującym kapitału. Dziś sektor przedsiębiorstw w Polsce ma już na bankowych kontach ponad 200 mld zł i pula ta rośnie z roku na rok, co z resztą w jeszcze większej skali występuje w gospodarkach Europy Zachodniej i Ameryki. Jednak u nas spada udział wynagrodzeń w PKB (w Polsce wynosi już tylko 37%, w Wielkiej Brytanii – ponad 55%), a oszczędności gospodarstw domowych wprawdzie rosną, ale generowane przez ledwo 1/3 populacji, a do tego towarzyszy im lawinowo rosnące zadłużenie, w tym dość powszechne obciążenie kredytami hipotecznymi. 

W dużym uproszczeniu zaczyna to wyglądać trochę tak, że to firmy generują nadwyżki finansowe, które z pośrednictwem banków pożyczają coraz bardziej zadłużeni konsumenci. Przy takim modelu rzeka pieniądza płynie w odwrotnym kierunku, niż przez całą historię światowej gospodarki, a równowaga sił rynkowych między pracownikami i pracodawcami zaczyna się coraz bardziej oddalać.


Państwo w odwrocie

Niestety, pracownikom, czyli konsumentom, polskie państwo nie przychodzi na odsiecz, a raczej nakłada nowe obowiązki i koszty ze swojej strony. Słaba jakość usług publicznych np. w zakresie bezpieczeństwa i opieki zdrowotnej, brak infrastruktury społecznej, takiej jak żłobki i przedszkola, są oczywiście polem dla działania dla sektora prywatnego, ale dla przeciętnego Kowalskiego oznaczają nowe wydatki: na ochroniarza na osiedlu, na prywatne ubezpieczenie zdrowotne, dzięki któremu na badanie będzie czekał trzy dni, a nie pół roku, a także na żłobek, przedszkole i potem korepetycje, bo przecież jakość publicznej edukacji także pozostawia swoje do życzenia.W efekcie pracownicy, którzy tworzą trzon sektora konsumentów, są poddani wyjątkowej presji. Jej pokłosiem jest rażąco niski, katastrofalny wręcz poziom dzietności, wartki strumień migracji płynącej do krajów, gdzie żyje się łatwiej – tak ze strony warunków pracy, jak i roli oraz skuteczności państwa. To nie wróży dobrze naszej gospodarce, w której przeszło połowa PKB przypada na konsumpcję wewnętrzną, a ok. 30% na eksport i ok. 10% na inwestycje. Niepewni jutra Polacy, zarabiający mniej, mniej pewni zatrudnienia i myślący o migracji, nie będą dobrą bazą dla rosnącego popytu wewnętrznego. Ani nie zbudują innowacyjnej gospodarki – w każdym razie nie u nas. Tym bardziej, że mniej niż 1,9 mld zł (7,7%) z pomocy publicznej dla przedsiębiorstw kierowana jest wprost w ramach pomocy horyzontalnej na badania i rozwój, albo w ramach pomocy sektorowej wzmacnia podmioty zajmujące się tymi właśnie dziedzinami.


Łukasz Komuda, lkomuda@fise.org.pl

tekst pochodzi z serwisu: http://rynekpracy.org/


Komentarze

Twój komentarz może być pierwszy!

Ostatnie w kategorii Pomoc publiczna

  • Centralny Rejestr Ofert Pracy – świetnie, ale prawie nikt o nim nie słyszał !

    Centralny Rejestr Ofert Pracy – świetnie, ale prawie nikt o nim nie słyszał !

    Centralny Rejestr Ofert Pracy – świetnie, ale prawie nikt o nim nie słyszał! Anna Wicha, dyrektor generalny Adecco Poland i prezes zarządu Polskiego Forum HR:

    Data: 2014-12-02 00:00:00, Kategoria:Pomoc publiczna
  • Pośredniaki do zmiany od zaraz!

    Pośredniaki do zmiany od zaraz!

    Gdyby na problem polskiego rynku pracy patrzeć tylko z perspektywy stopy bezrobocia, można by odtrąbić umiarkowany sukces w walce z kryzysem na tym polu – w końcu bezrobotnych ubywa już od wielu miesięcy. Przy odrobinie wnikliwości trudno..

    Data: 2014-10-06 00:00:00, Kategoria:Pomoc publiczna
  • Kim są biedni - pracujący Polacy?

    Kim są biedni - pracujący Polacy?

    Większość osób ubogich to wcale nie bezrobotni, ale osoby pracujące, często znacznie więcej niż przeciętni Polacy. Mimo to zjawisko working poor praktycznie nie istnieje w debacie publicznej. O jego nieobecności może świadczyć choćby..

    Data: 2014-09-22 00:00:00, Kategoria:Pomoc publiczna
  • Spadek bezrobocia to fikcja

    Spadek bezrobocia to fikcja

    Bezrobocie spada, bo zarejestrowani bezrobotni nękani są przez urzędy, albo sami rezygnują ze statusu bezrobotnego. Brzmi nieźle, ale rzecz w tym, że te dwie przyczyny stały za istotną częścią wykreśleń z rejestru bezrobotnych od wielu..

    Data: 2014-07-17 00:00:00, Kategoria:Pomoc publiczna

Podobne artykuły

  • Kim są biedni - pracujący Polacy?

    Kim są biedni - pracujący Polacy?

    Większość osób ubogich to wcale nie bezrobotni, ale osoby pracujące, często znacznie więcej niż przeciętni Polacy. Mimo to zjawisko working poor praktycznie nie istnieje w debacie publicznej. O jego nieobecności może świadczyć choćby..

    Data: 2014-09-22 00:00:00, Kategoria:Pomoc publiczna
  • Odpowiedzialni pracodawcy dostaną dotacje

    Odpowiedzialni pracodawcy dostaną dotacje

    Sto firm z całej Polski otrzyma dofinansowanie do 100 tys. zł na wdrożenie u siebie zasad polityki odpowiedzialności społecznej - tzw. CSR. Do konkursu zorganizowanego przez PARP mogą zgłaszać się wyłącznie firmy z sektora MŚP.Mikro, mali..

    Data: 2012-07-19 09:57:01, Kategoria:Pomoc publiczna
  • Sąd nad urzędami pracy

    Sąd nad urzędami pracy

    Efektywność polskich urzędów pracy jest bardzo niska. Z ich usług niechętnie korzystają zarówno bezrobotni, jak i pracodawcy. Ale szykują się zmiany. W piątkowym wystąpieniu, premier Donald Tusk zapowiedział, że nowe przepisy uzależnią

    Data: 2012-10-14 00:00:00, Kategoria:Pomoc publiczna
  • Urzędy pracy: idzie nowe? Poczekamy…

    Urzędy pracy: idzie nowe? Poczekamy…

    Projekt ustawy reformującej urzędy pracy czeka Sejmie. Zmiany miały być rewolucyjne, a tymczasem będą tylko techniczne i teoretyczne, bo ustawodawca nie wskazał źródeł finansowania swoich pomysłów. Dyrektorzy urzędów..

    Data: 2014-01-12 00:00:00, Kategoria:Pomoc publiczna